Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że jest dopiero teraz... Miłego czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Życie było jednak okropne, stwierdziłem,
leżąc w łóżku dwie minuty po rozpoczęciu pierwszej lekcji. Patryk był tam, a ja
tu. No co to ma być? I dlaczego?! Zjadłem sobie całkiem smaczne śniadanie i
nagle poczułem się niedobrze. Mama kazała mi się z powrotem położyć i pojechała
do pracy. Zostałem sam.
Nigdy nie przeszkadzała mi samotność,
mógłbym nawet powiedzieć, że ją lubiłem. Ale teraz coś się zmieniło, nie
chciałem być sam, bo wiedziałem, że ktoś może być przy mnie, obdarowując mnie
samą swoją obecnością radością. To znaczy, że chciałbym Patryka obok siebie...
ale jego nigdy nie będzie.
Znowu zacząłem się dołować, kiedy
usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Chwyciłem szybko telefon. Napisał
do mnie! Napisał!!! "Gdzieś się podział ? ;>". Z prędkością
błyskawicy odpisałem "Leżę sobie samotnie, chory :(". Odpowiedź
brzmiała ":( Pocieszyć Cię? :D". A wiesz jak?, zapytałem w myślach.
"Jasne! :)".
I w ten oto sposób całą lekcje poświęcił,
aby ze mną pisać. Czułem się cudownie, myślałem nawet o tym, żeby wyskoczyć z
pościeli i pognać do szkoły, ale gdy tylko się podniosłem, zaraz tego
pożałowałem i już więcej nie próbowałem. Do tego mój złotowłosy przyjaciel
przestał się odzywać, a przecież miał jeszcze kilka minut biologii.
Napisał dopiero na przerwie:
"Przyłapała mnie! A udawała ślepą... ;/".
"Nieciekawie. Przepraszam, to moja
wina. :c" - odpowiedziałem.
"Daj spokój ;p." - Kolejny sms, a
zanim zdążyłem cokolwiek wystukać, przyszedł drugi. - "Nie będę już pisał,
ale po lekcjach przyjdę. Porozmawiamy?"
"Dobrze. Czekam. Do zobaczenia."
Muszę się przyznać, że cholernie bałem się
tej rozmowy. Od niej zależało... praktycznie wszystko. Czy, jeśli pójdzie coś
nie tak, będę to mógł odkręcić?
*****
Patryk szedł drogą w delikatnych
promieniach styczniowego słońca. Nie było zimno, śnieg zaczął topnieć i zrobiło
się mokro. Wzdłuż jezdni stały nagie drzewa. Woda chlupała głośno pod butami
przechodniów, jednak to nie przeszkadzało mu w zawziętym zastanawianiu się nad
własnym życiem. Mimo, iż miał szesnaście lat, nigdy się nie zakochał i nie
wiedział, dlaczego. Tak po prostu wyszło. Nie odczuwał potrzeby, z nikim też o
tym nie rozmawiał. Po prostu o tym nie myślał. W pewnym momencie stwierdził, że
nikt mu się nawet nie podobał! Ale on chyba podobał się Danielowi...
Nie wiedział, jak ma się zachowywać z tą
świadomością, ani co mu powie. Ale chciał być przede wszystkim szczery. Tylko,
że dziwna trema zjadała go od środka. W końcu całował się z nim, to był jego
pierwszy pocałunek i nie chciał go zakończyć, bo był naprawdę przyjemny. A
potem go przytulił, bo miał na to ochotę. Czy to coś oznacza? Czy to możliwe,
żeby odwzajemniał zainteresowanie przyjaciela?
Powoli zbliżał się do domu szatyna .
Nieświadomie przyspieszył.
*****
Gosia weszła do pokoju swojego starszego brata.
Krzysiek leżał na łóżku, głowę wciskając w poduszkę.
- Cześć, książę. Wstawaj, mam ważne
dane.
- Czeego chcesz? - odezwał się wilgotny
głos.
- Płaczesz? - zdziwiła się i podeszła
bliżej.
- Takie to interesujące?! - odpowiedział
agresywnie.
- Co się stało?
- Nie chcę o tym rozmawiać - zakończył
ten temat.
Dziewczyna milczała przez chwilę, a potem
powiedziała:
- Patryk pytał mi się o gejów.
- C-co?
- Też byłam zaskoczona, ale powiedziałam
mu moje zdanie na ten temat. Jednak myślę, że to jest bardziej skomplikowane.
- Co masz na myśli?
Dwudziestolatek usiadł. Czarne włosy opadły
mu na czoło, zatrzymując się tu nad zielonymi oczami.
- Wydaję mi się, że chce tego wypróbować
- odparła.
- Sugerujesz, że jest gejem? - zapytał.
- Tak.
- To niedobrze.
- Właśnie. Wiesz, jaki on jest.
- Niby jaki? - Brunet nie wiedział, o co
chodzi siostrze.
- No, jako, że jesteśmy rodzeństwem,
mamy podobne cechy - zaczęła wyjaśniać. - Na przykład Patryk jest dobry i
grzeczny, ja jestem dobra i grzeczna, a ty...
- Nie jestem niedobry i niegrzeczny!
- Chłopak zaprzeczył.
- No jak nie, jak tak...
- Kiedy ty to wymyśliłaś? Dobra,
nieważne. Więc uważasz, że może zrobić coś głupiego?
- Patrząc na mój wzór, jest ewidentnie
za słodki. Trzeba go pilnować.
- Jak, skoro nie wiemy, gdzie jest? -
spytał Krzysiek.
- Zadzwonimy do niego i się zapytamy! -
Gosia powiedziała z triumfem.
- To dzwoń.
- Dobra - wyciągnęła komórkę i wybrała
numer młodszego brata - Powiesz mu?
- Nie teraz, kochanie. Nie jest
najlepiej.
- Ok.
*****
Patryk wkroczył do domu Daniela, otwierając
drzwi kluczem ukrytym za doniczką z dużą paprocią. Chłopaka znalazł w jego
zielonym pokoju. Daniel lubi zielony.
*****
Usłyszałem kroki Patryka. Już od dawna
wiedział, gdzie znajdują się zapasowe klucze, więc bez problemu dostał się do
środka. Teraz wszedł do mojego zielonego pokoju. Lubię tą barwę, przypomina mi
o nim, ze względu na kolor jego oczu.
Spojrzeliśmy na siebie i obaj się
zaczerwieniliśmy. Uśmiechnął się delikatnie do mnie, pochodząc bliżej.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Trochę słabo, ale jest dobrze.
Nagle jego telefon zaczął dzwonić, więc go
odebrał.
- U Daniela... Jest chory... Co? Czemu
miałbym zostać tu na noc? Co wy kombinujecie? - Na jego twarzy pojawił się
wyraz zdenerwowania. - Dobra, róbcie sobie co tam chcecie, ja i tak wracam.
Cześć.
Zdjął plecak i położył go na krześle
stojącym obok biurka. Zaczął wyjmować zeszyty.
- Moje rodzeństwo jest szalone. -
Stwierdził.
Nic nie mówiłem, patrząc na jego ruchy.
Wydawało mi się, że unika patrzenia na mnie. Czemu?
-
Mogę Ci to przepisać? - spytał.
-
Nie, nie trzeba. Mogę jutro to zrobić.
-
Ale ja mogę to zrobić teraz. Lubię pisać.
-
Wiem. Ładnie piszesz.
-
Dzięki - mruknął cicho i nieśmiało. - To jak?
-
No dobrze - zgodziłem się.
-
Super - ucieszył się.
Przez chwilę słyszałem tylko skrobanie
długopisu i szelest przewracanych kartek. W końcu ośmieliłem się coś
powiedzieć:
-
Patryk...
-
Tak?
-
Mieliśmy porozmawiać - przypomniałem. Przestał pisać.
*****
- Czyli to Daniel! - krzyknęła Gośka.
- Skąd wiesz? Może tylko zaniósł mu
lekcje... - zauważył Krzysiek.
- Oh, nie widzisz, że pasują do siebie?
- Na razie widzę, że tobie wszyscy
pasują.
Miała niezadowoloną minę.
- Zostawmy ich na razie w spokoju...
- A potem będzie wpadka!
- Matole, faceci nie rodzą dzieci!
- A szkoda... - dostała z poduszki.
*****
- Ja... - usiadłem i zacząłem mówić, ale
kompletnie nie wiedziałem, co powiedzieć, jednak i tak wszystko sprowadzało się
do jednego. - Ja bardzo Cię lubię, nawet za bardzo, bo...
- Kochasz mnie? - zapytał.
Tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył.
Poczułem się wytrącony z równowagi, ponieważ odkrył coś, co dotąd było tylko
moje i z nikim się tym nie dzieliłem - moje uczucia. W sumie zrobił to już
drugi raz, ale teraz musiałem udzielić konkretnej odpowiedzi.
- Tak - nie wiem skąd pojawiła się w mojej
krótkiej odpowiedzi taka stanowczość. Chyba podejrzewałem, że mógłby się ze mną
o to spierać.
Ale on siedział cicho, ja też. Nie
patrzyłem na niego, czekałem tylko i pragnąłem, żeby coś powiedział. Kiedy w
końcu usłyszałem jego głos, ze zdenerwowania w kącikach oczu pojawiły mi się
łzy. Zacisnąłem mocno powieki, słuchając.
- Nie wiem sam, czego chcę. I nie wiem też,
czego ty oczekujesz ode mnie, ale ja też bardzo cię lubię, dlatego, ja... mogę
cię przytulić?
Kiwnąłem głową, udzielając mu niemej zgody.
Wstał, podszedł do mnie i nie wahał się... po prostu usiadł obok mnie i jego
ręce owinęły się w moim pasie. Nagły dotyk sparaliżował mnie, a Patryk jeszcze
się zbliżył, zmuszając mnie, bym z powrotem się położył. Jego ciało przyległo
do mojego, nos dotknął nawet drugiego nosa. Otworzyłem oczy i spojrzałem prosto
w jego dwa piękne szmaragdy. Czułem, jak moja twarz topi się w soczystej
czerwieni.
- D-daniel... - szepnął. - Oh, chciałbyś
być moim chłopakiem?
Wytrzymałem oddech. Że co? Trybiki w mojej
jeszcze sekundę wcześniej zamglonej głowie zaczęły się szaleńczo poruszać. Ale
czy było nad czym myśleć?
Chciałem odpowiedzieć, ale nie zdążyłem, bo
tylko krótkie "t" zdążyło wydostać się z moich ust, zanim zostały
pochłonięte w wargi najpierw subtelnego, później bardziej gorącego pocałunku.
Ta sytuacja była bardzo podniecająca, więc
nie dziwiłem się, że jestem pobudzony, ale stan mojego nowego chłopaka mnie
zaskoczył. Musiałem z nim poważnie porozmawiać, ale nie teraz...
Patryk całował nieziemsko dobrze. Nie
chciałem, by przestawał, ale zrobił to po kilkunastu minutach naprawdę cudownej
pieszczoty. Być może nie chciał, żeby doszło do czegoś więcej. Ale ja nie
miałbym odwagi, aby cokolwiek zacząć. A on?
Nasze twarze nadal były blisko, kiedy bez
zastanowienia rzuciłem uwagę:
- Mógłbyś jednak zostać na noc...
Zawstydziłem się, a on schował twarz w
mojej szyi. Czułem jak ciężko oddycha.
- Mam nadzieję, że zostanę z tobą jeszcze
na niejedną noc - mruknął tak niespodziewanie niespodziewane słowa, że szeroko
otworzyłem oczy. Krew zaczęła wrzeć w moich żyłach, a w umyśle pojawiły się
dziesiątki erotycznych sytuacji.
- Chyba już pójdę, co? - Powiedział
ostrożnie.
- Mhm.
Jeszcze raz mnie pocałował, krótko, ale
czule.
- Do jutra.
Zostawił mnie z uśmiechem na ustach.