środa, 17 grudnia 2014

Bo czy miłość może być zła? ~Prolog

To, co chciałbym tutaj przedstawić powstało za sprawą wielu nieprzespanych nocy i ogromnej weny, która napłynęła nie wiadomo skąd. Ostrzegam również, iż opowieść ta przedstawiać będzie historię znajomości i miłości dwóch mężczyzn. Jeśli razi Cię ta tematyka, to uprzejmie proszę o opuszczenie ów bloga. Dziękuję za uwagę.
~Kuro Neko

Bo czy miłość może być zła?

Prolog
Moja historia ma swój początek pewnej ciepłej, letniej nocy. Nie spodziewaj się mój drogi czytelniku przygód rodem z baśni o Śpiącej Królewnie, czy Kopciuszku. Jest to ot tak, zwykła opowieść o zwykłym człowieku, który w końcu znalazł sens życia i cel w dalszym parciu naprzód w monotonii i szarości dnia. Zacznę od początku…
            Na imię mi Patryk i miałem wtedy niespełna 20 lat. Mieszkałem jeszcze z moimi rodzicami w małym domku jednorodzinnym kilka kilometrów od Wrocławia. Trochę wstyd, no ale chciałem się skupić na studiach. I tak źle się czułem musząc wyciągać od rodziny pieniądze na bus, którym dojeżdżałem do uczelni. Nie, nie miałem wtedy, i nie mam do tej pory własnego auta. Zawsze bałem się usiąść za kierownicą. Może to dlatego, że brat mojej mamy zmarł w wypadku samochodowym? Jechał wtedy uradowany do szpitala zobaczyć mnie. Podobno lekarze nie chcieli jej przekazać tragicznej nowiny, a kiedy już się dowiedziała, to cierpiała podwójnie, ponieważ nie mogła być na jego pogrzebie. Podczas porodu wystąpiły jakieś komplikacje i doktor zatrzymał ją na obserwacji przez najbliższy tydzień. Wybaczcie mi, że tak często odbiegam od głównego tematu. Zawsze byłem chaotyczny, nieogarnięty i chyba nigdy się to nie zmieni.



Nie pomógł nawet fakt poznania jego...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Kocham Cię, przyjacielu - rozdział 2


Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że jest dopiero teraz... Miłego czytania.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Życie było jednak okropne, stwierdziłem, leżąc w łóżku dwie minuty po rozpoczęciu pierwszej lekcji. Patryk był tam, a ja tu. No co to ma być? I dlaczego?! Zjadłem sobie całkiem smaczne śniadanie i nagle poczułem się niedobrze. Mama kazała mi się z powrotem położyć i pojechała do pracy. Zostałem sam.

Nigdy nie przeszkadzała mi samotność, mógłbym nawet powiedzieć, że ją lubiłem. Ale teraz coś się zmieniło, nie chciałem być sam, bo wiedziałem, że ktoś może być przy mnie, obdarowując mnie samą swoją obecnością radością. To znaczy, że chciałbym Patryka obok siebie... ale jego nigdy nie będzie.

Znowu zacząłem się dołować, kiedy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Chwyciłem szybko telefon. Napisał do mnie! Napisał!!! "Gdzieś się podział ? ;>". Z prędkością błyskawicy odpisałem "Leżę sobie samotnie, chory :(". Odpowiedź brzmiała ":( Pocieszyć Cię? :D". A wiesz jak?, zapytałem w myślach. "Jasne! :)".

I w ten oto sposób całą lekcje poświęcił, aby ze mną pisać. Czułem się cudownie, myślałem nawet o tym, żeby wyskoczyć z pościeli i pognać do szkoły, ale gdy tylko się podniosłem, zaraz tego pożałowałem i już więcej nie próbowałem. Do tego mój złotowłosy przyjaciel przestał się odzywać, a przecież miał jeszcze kilka minut biologii.

Napisał dopiero na przerwie: "Przyłapała mnie! A udawała ślepą... ;/".
"Nieciekawie. Przepraszam, to moja wina. :c" - odpowiedziałem.
"Daj spokój ;p." - Kolejny sms, a zanim zdążyłem cokolwiek wystukać, przyszedł drugi. - "Nie będę już pisał, ale po lekcjach przyjdę. Porozmawiamy?"
"Dobrze. Czekam. Do zobaczenia."

Muszę się przyznać, że cholernie bałem się tej rozmowy. Od niej zależało... praktycznie wszystko. Czy, jeśli pójdzie coś nie tak, będę to mógł odkręcić?

*****

Patryk szedł drogą w delikatnych promieniach styczniowego słońca. Nie było zimno, śnieg zaczął topnieć i zrobiło się mokro. Wzdłuż jezdni stały nagie drzewa. Woda chlupała głośno pod butami przechodniów, jednak to nie przeszkadzało mu w zawziętym zastanawianiu się nad własnym życiem. Mimo, iż miał szesnaście lat, nigdy się nie zakochał i nie wiedział, dlaczego. Tak po prostu wyszło. Nie odczuwał potrzeby, z nikim też o tym nie rozmawiał. Po prostu o tym nie myślał. W pewnym momencie stwierdził, że nikt mu się nawet nie podobał! Ale on chyba podobał się Danielowi...
Nie wiedział, jak ma się zachowywać z tą świadomością, ani co mu powie. Ale chciał być przede wszystkim szczery. Tylko, że dziwna trema zjadała go od środka. W końcu całował się z nim, to był jego pierwszy pocałunek i nie chciał go zakończyć, bo był naprawdę przyjemny. A potem go przytulił, bo miał na to ochotę. Czy to coś oznacza? Czy to możliwe, żeby odwzajemniał zainteresowanie przyjaciela?
Powoli zbliżał się do domu szatyna . Nieświadomie przyspieszył.

*****

Gosia weszła do pokoju swojego starszego brata. Krzysiek leżał na łóżku, głowę wciskając w poduszkę.
  -         Cześć, książę. Wstawaj, mam ważne dane.
  -         Czeego chcesz? - odezwał się wilgotny głos.
  -         Płaczesz? - zdziwiła się i podeszła bliżej.
  -         Takie to interesujące?! - odpowiedział agresywnie.
  -         Co się stało?
  -         Nie chcę o tym rozmawiać - zakończył ten temat.
Dziewczyna milczała przez chwilę, a potem powiedziała:
  -         Patryk pytał mi się o gejów.
  -         C-co?
  -         Też byłam zaskoczona, ale powiedziałam mu moje zdanie na ten temat. Jednak myślę, że to jest bardziej skomplikowane.
  -         Co masz na myśli?
Dwudziestolatek usiadł. Czarne włosy opadły mu na czoło, zatrzymując się tu nad zielonymi oczami.
  -         Wydaję mi się, że chce tego wypróbować - odparła.
  -         Sugerujesz, że jest gejem? - zapytał.
  -         Tak.
  -         To niedobrze.
  -         Właśnie. Wiesz, jaki on jest.
  -         Niby jaki? - Brunet nie wiedział, o co chodzi siostrze.
  -         No, jako, że jesteśmy rodzeństwem, mamy podobne cechy - zaczęła wyjaśniać. - Na przykład Patryk jest dobry i grzeczny, ja jestem dobra i grzeczna, a ty...
  -         Nie jestem niedobry i niegrzeczny! -  Chłopak zaprzeczył.
  -         No jak nie, jak tak...
  -         Kiedy ty to wymyśliłaś? Dobra, nieważne. Więc uważasz, że może zrobić coś głupiego?
  -         Patrząc na mój wzór, jest ewidentnie za słodki. Trzeba go pilnować.
  -         Jak, skoro nie wiemy, gdzie jest? - spytał Krzysiek.
  -         Zadzwonimy do niego i się zapytamy! - Gosia powiedziała z triumfem.
  -         To dzwoń.
  -         Dobra - wyciągnęła komórkę i wybrała numer młodszego brata - Powiesz mu?
  -         Nie teraz, kochanie. Nie jest najlepiej.
  -         Ok.

*****

Patryk wkroczył do domu Daniela, otwierając drzwi kluczem ukrytym za doniczką z dużą paprocią. Chłopaka znalazł w jego zielonym pokoju. Daniel lubi zielony.

*****

Usłyszałem kroki Patryka. Już od dawna wiedział, gdzie znajdują się zapasowe klucze, więc bez problemu dostał się do środka. Teraz wszedł do mojego zielonego pokoju. Lubię tą barwę, przypomina mi o nim, ze względu na kolor jego oczu.
Spojrzeliśmy na siebie i obaj się zaczerwieniliśmy. Uśmiechnął się delikatnie do mnie, pochodząc bliżej.
  -         Jak się czujesz? - zapytał.
  -         Trochę słabo, ale jest dobrze.
Nagle jego telefon zaczął dzwonić, więc go odebrał.
  -         U Daniela... Jest chory... Co? Czemu miałbym zostać tu na noc? Co wy kombinujecie? - Na jego twarzy pojawił się wyraz zdenerwowania. - Dobra, róbcie sobie co tam chcecie, ja i tak wracam. Cześć.
Zdjął plecak i położył go na krześle stojącym obok biurka. Zaczął wyjmować zeszyty.
  -         Moje rodzeństwo jest szalone. - Stwierdził.
Nic nie mówiłem, patrząc na jego ruchy. Wydawało mi się, że unika patrzenia na mnie. Czemu?

  - Mogę Ci to przepisać? - spytał.
  - Nie, nie trzeba. Mogę jutro to zrobić.
  - Ale ja mogę to zrobić teraz. Lubię pisać.
  - Wiem. Ładnie piszesz.
  - Dzięki - mruknął cicho i nieśmiało. - To jak?
  - No dobrze - zgodziłem się.
  - Super - ucieszył się.
Przez chwilę słyszałem tylko skrobanie długopisu i szelest przewracanych kartek. W końcu ośmieliłem się coś powiedzieć:
  - Patryk...
  - Tak?
  - Mieliśmy porozmawiać - przypomniałem. Przestał pisać.

*****

  -         Czyli to Daniel! - krzyknęła Gośka.
  -         Skąd wiesz? Może tylko zaniósł mu lekcje... - zauważył Krzysiek.
  -         Oh, nie widzisz, że pasują do siebie?
  -         Na razie widzę, że tobie wszyscy pasują.
Miała niezadowoloną minę.
  -         Zostawmy ich na razie w spokoju...
  -         A potem będzie wpadka!
  -         Matole, faceci nie rodzą dzieci!
  -         A szkoda... - dostała z poduszki.

*****

- Ja... - usiadłem i zacząłem mówić, ale kompletnie nie wiedziałem, co powiedzieć, jednak i tak wszystko sprowadzało się do jednego. - Ja bardzo Cię lubię, nawet za bardzo, bo...
- Kochasz mnie? - zapytał.
Tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył. Poczułem się wytrącony z równowagi, ponieważ odkrył coś, co dotąd było tylko moje i z nikim się tym nie dzieliłem - moje uczucia. W sumie zrobił to już drugi raz, ale teraz musiałem udzielić konkretnej odpowiedzi.
- Tak - nie wiem skąd pojawiła się w mojej krótkiej odpowiedzi taka stanowczość. Chyba podejrzewałem, że mógłby się ze mną o to spierać.

Ale on siedział cicho, ja też. Nie patrzyłem na niego, czekałem tylko i pragnąłem, żeby coś powiedział. Kiedy w końcu usłyszałem jego głos, ze zdenerwowania w kącikach oczu pojawiły mi się łzy. Zacisnąłem mocno powieki, słuchając.

- Nie wiem sam, czego chcę. I nie wiem też, czego ty oczekujesz ode mnie, ale ja też bardzo cię lubię, dlatego, ja... mogę cię przytulić?

Kiwnąłem głową, udzielając mu niemej zgody. Wstał, podszedł do mnie i nie wahał się... po prostu usiadł obok mnie i jego ręce owinęły się w moim pasie. Nagły dotyk sparaliżował mnie, a Patryk jeszcze się zbliżył, zmuszając mnie, bym z powrotem się położył. Jego ciało przyległo do mojego, nos dotknął nawet drugiego nosa. Otworzyłem oczy i spojrzałem prosto w jego dwa piękne szmaragdy. Czułem, jak moja twarz topi się w soczystej czerwieni.
- D-daniel... - szepnął. - Oh, chciałbyś być moim chłopakiem?

Wytrzymałem oddech. Że co? Trybiki w mojej jeszcze sekundę wcześniej zamglonej głowie zaczęły się szaleńczo poruszać. Ale czy było nad czym myśleć?

Chciałem odpowiedzieć, ale nie zdążyłem, bo tylko krótkie "t" zdążyło wydostać się z moich ust, zanim zostały pochłonięte w wargi najpierw subtelnego, później bardziej gorącego pocałunku.

Ta sytuacja była bardzo podniecająca, więc nie dziwiłem się, że jestem pobudzony, ale stan mojego nowego chłopaka mnie zaskoczył. Musiałem z nim poważnie porozmawiać, ale nie teraz...

Patryk całował nieziemsko dobrze. Nie chciałem, by przestawał, ale zrobił to po kilkunastu minutach naprawdę cudownej pieszczoty. Być może nie chciał, żeby doszło do czegoś więcej. Ale ja nie miałbym odwagi, aby cokolwiek zacząć. A on?

Nasze twarze nadal były blisko, kiedy bez zastanowienia rzuciłem uwagę:
- Mógłbyś jednak zostać na noc...

Zawstydziłem się, a on schował twarz w mojej szyi. Czułem jak ciężko oddycha.

- Mam nadzieję, że zostanę z tobą jeszcze na niejedną noc - mruknął tak niespodziewanie niespodziewane słowa, że szeroko otworzyłem oczy. Krew zaczęła wrzeć w moich żyłach, a w umyśle pojawiły się dziesiątki erotycznych sytuacji.

- Chyba już pójdę, co? - Powiedział ostrożnie.
- Mhm.

Jeszcze raz mnie pocałował, krótko, ale czule.

- Do jutra.

Zostawił mnie z uśmiechem na ustach.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kocham Cię, przyjacielu - rozdział 1

Witajcie :). Dzisiaj chcę wam przedstawić pierwszy rozdział mojego opowiadania yaoi. Powstało ono pewnej nocy, kiedy miałem spać, a pisałem. Wydaję mi się, że jest dosyć interesujące, i że komuś się spodoba. Liczę także na parę komentarzy. A jeżeli chodzi o kolejne rozdziały, to drugi pewnie pojawi się niedługo, a dalej nie wiem jak będzie, zależy od motywacji, od was :).

-  Co się stało?
  -         Przytul mnie... - prosiłem go o to już trzeci raz, ale teraz wyjątkowo tego potrzebowałem.
  Silne ramiona z nieświadomością niepewnie otoczyły mnie ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Drżałem. Poczułem przez chwilę, że jest dobrze.
I nagle znowu zacząłem płakać.
  -         Daniel? - Szepnął mi do ucha, słysząc mój cichy szloch. - Daniel, nie płacz już.
  -         Czemu? - Spytałem łamiącym się głosem.
  -         Ponieważ nie chcę, żebyś płakał.
  -         Dlaczego?
  -         Bo... - To pytanie najwyraźniej zmusiło Patryka do głębszych przemyśleń. - Bo jest mi źle kiedy cierpisz. Powiedz, czemu płaczesz?
Rozpłakałem się jeszcze bardziej.
  -         Nie... nie mogę powiedzieć...
  -         Jak to? Mi możesz powiedzieć wszystko.
  -         Tego nie - odsunąłem swoją głowę od piersi przyjaciela i podniosłem wzrok na jego twarz.
  -         Możesz - zapewnił mnie, patrząc mi w oczy.
  -         To o tobie. - Patrzyłem w te zielone tęczówki ze strachem.
  -         O mnie? - zdziwił się.
  -         Mhm. - pociągnąłem cicho nosem, opuszczając wzrok, a on podniósł rękę i kciukiem starł kolejną łzę spływającą po moim policzku. Po ciele przeszedł mi dreszcz. Zaczerwieniłem się.

Przez chwilę jeszcze przesuwał palcem po mojej skórze, ale w pewnym momencie wstrzymał gwałtownie oddech, trwał w bezruchu dobrą chwilę, w czasie której starałem się jakoś pozbierać, a potem nagle szepnął z nutą niepokoju i ekscytacji w głosie:
  -         Daniel...
I pochylił się, przysuwając swoją twarz ku mojej. Ciepłe powietrze zdążyło jeszcze musnąć mój nos, zanim usta dotknęły ust, w głowie zahuczało, a w brzuchu zawirowało.
Nie wiedziałem na początku co robić, ale kiedy gorący język dotknął moich warg, uchyliłem je. Wsunął się delikatnie i zaczął nieśmiało badać wnętrze.
Uwierzyłbym, że to sen, gdyby nie targające mną emocje.
Zatrzymane łzy popłynęły już po raz trzeci, ale nie rozumiałem, dlaczego. Nie potrafiłem chyba tego ogarnąć, kiedy byłem tak cudownie całowany. Zastanawiałem się, gdzie on się tego nauczył.
W pewnej sekundzie język Patryka błyskawicznie owinął się wokół mojego i przyciągnął aż do swoich miękkich ust. Wtedy też jego ręce przysunęły mnie bliżej.
Po chwili oderwał się ode mnie, pytając:
  -         Teraz mi powiesz?
  -         Ale... czy muszę coś mówić?
Uśmiechnął się i pocałował mnie - znowu i znowu.

*****

Sypał śnieg. A my staliśmy na zimnie, przyklejeni do siebie. Chciałbym zatrzymać wtedy czas. Byłem przy nim i tylko to się liczyło, jego zainteresowanie mną cieszyło mnie. Jednak wspaniałe chwile minęły, a mój najlepszy przyjaciel odsunął się i spojrzał mi nieśmiało w oczy. Zarumieniłem się, ale odważnie patrzyłem wprost na niego. Zapytał: co teraz?
I nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Ciągle byłem oszołomiony wszystkim, co zrobiliśmy, co on zrobił. Odkąd się w nim zakochałem, bałem się wyobrazić nasze zbliżenie. Dlaczego? Myślałem trzeźwo o tym, że nie mam praktycznie żadnych szans, a on nagle zburzył mur, którym sam odgrodziłem się od niego. Właśnie dlatego dzisiaj tu staliśmy i rozmawialiśmy, albo chociaż próbowaliśmy - ponieważ oddaliłem się od niego.
Ale wydarzyło się coś. Coś tak ważnego, iż poczułem, że moje serce zaczęło bić bardziej żywo. Może jednak...?, pomyślałem.
  - Chyba powinniśmy to wszystko dokładnie przemyśleć - usłyszałem jego ciepły głos. - Osobno. I gdy już będziemy gotowi, porozmawiamy.
  -         Tak, masz rację - jego oczy były takie piękne. Ufałem im, ufałem mu.
  -         Odprowadzę cię do domu - zaproponował, a ja nie miałem ochoty odmawiać.

Kiedy znaleźliśmy się pod moim domem, stanęliśmy za drzewem, ukryci przed jakimikolwiek wścibskimi spojrzeniami. To co się działo, było tylko nasze. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. W końcu powiedziałem niechętnie:
  -         Muszę już iść.
  -         Jasne - odparł, jakby trochę zawiedziony. - To... do zobaczenia.
  -         Na razie - mruknąłem i odwróciłem się z zamiarem odejścia, ale zostałem delikatnie chwycony za ramię i zwrócony z powrotem w stronę Daniela, który wyglądał na zaskoczonego własną reakcją.
  -         Wyglądasz tak uroczo, kiedy jesteś zamyślony - rzekł i przytulił mnie mocno.
Wtuliłem się w niego, zawstydzony. Jego słowa były równie miłe co niespodziewane.
Chwilę później puścił mnie i pożegnaliśmy się jeszcze raz, po czym ruszyliśmy do naszych domów. Uśmiechałem się delikatnie. Miałem nadzieję... na spełnienie mojego marzenia, bo wydawało mi się, że od dłuższego czasu żyje właśnie nim.

*****

  -         W końcu się zjawiłeś - usłyszałem głos matki. - Czekałam na Ciebie z kolacją.
  -         Nie jestem głodny - odpowiedziałem, chcąc zaszyć się w swoim pokoju.
  -         Daniel! - Stanęła przede mną, zagradzając mi drogę.
  -         Tak?
  -         Coś sie stało? - Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
  -         Mamo... - niezbyt lubiłem, kiedy wtrącała się w moje sprawy, ale na większość problemów naprawdę znała skuteczne rozwiązanie. Jednak to, o co mnie pytała było sprawą, wiążącą się z moją prywatnością, której ona starała się nigdy nie naruszać.
  -         Dobrze, rozumiem - chyba zauważyła, że nie jestem chętny do rozmowy. - Pamiętaj, że ja zawsze jestem i udzielę ci pomocy we wszystkim, jeśli będziesz tego potrzebował. I dostaniesz podwójną ilość kanapek do szkoły.
  -         Wiem o tym - oznajmiłem i poszedłem do siebie.

*****

Leżałem w ciepłym łóżku i przypomniałem sobie objęcia Patryka. Niby było tak samo, jednak brakowało tego powodującego gęsią skórkę oddechu, dłoni powolnie przesuwających się z pleców na biodra i z powrotem, atmosfery, uczuć. Brakowało jego. Zdałem sobie sprawę, iż nikt i nic nigdy mi tego odrobinę szalonego blondyna nie zastąpi.
Może wcześniej nie zauważyłem, ale miałem naprawdę duże szczęście, trafiając zakochaniem w niego. Zaakceptował mnie, zrozumiał, jak prawdziwy przyjaciel. A może nawet... może odkrył, że i mu zależy na mnie bardziej niż na największym przyjacielu. Nie chciałem jednak zmuszać go do niczego, a wiem, że dobroć w jego sercu mogłaby doprowadzić do poczucia litości wobec mnie, czego nie zniósłbym. To byłaby krzywda dla nas obu, chociaż on pewnie by tego nie zauważył. Wystraszyłem się tego i już o niczym innym aż do zaśnięcia nie mogłem myśleć.

*****

Patryk otworzył drzwi i wsunął swoją głowę do pokoju siostry. Gosia miała już osiemnaście lat i była dwa lata starsza od niego, dlatego też uważał, że może zwracać się do niej z niektórymi problemami. Jednak tym razem postanowił ująć sprawę ogólnie, nie udostępniając niepotrzebnych informacji.
Dziewczyna jak zwykle siedziała przed komputerem. Była największym maniakiem komputerowym, jakiego w życiu widział. Nie mogła się oderwać od ekranu.
  -         Cześć - przywitał ją.
 Odwróciła głowę ku niemu z przerażeniem. Kiedy zauważyła, że to nikt niebezpieczny, powiedziała z ulgą:
  -         A, to ty. No, co tam?
Jej głos zabrzmiał sztucznie beztrosko.
  -         Kogo się tak boisz? - zapytał jej gość.
  -         E tam - machnęła ręką, odwracając wzrok. - To nic takiego. Po prostu... wróciłam późno do domu i myślę, że mama mnie zauważyła.
  -         Ahaa. Słuchaj, mam pytanie.
  -         Tak? - Zainteresowana, ponownie na niego spojrzała.
  -         Znasz może... jakiegoś geja?
Gośka prawie spadła z krzesła, kiedy to usłyszała.
  -         Eee... ale o co chodzi? - zrobiła się dziwnie czerwona na twarzy.
  -         No, ja tak tylko pytam...
  -         Jasne, że, uhm, ktoś tam się znajdzie.
  -         I ci ty o nich myślisz?
  -         W sensie że o gejach? - zapytała, jakby nadal nie wierząc w podjęty przez młodszego brata temat.
Nie czekając na odpowiedź, zrobiła głęboko wdech i powiedziała:
  -         Więc ja myślę przede wszystkim, że to też ludzie i należy ich szanować tak, jak innych. Ich prawa nie zmieniły się poprzez ich orientację. Zresztą, nie mają na to wpływu, bo albo się jest homo, albo nie.
  -         Aha. Dobra, dzięki. - Mruknął Patryk, którego już zaczęły pochłaniać kolejne warstwy myśli.
Wycofał się z pokoju i cicho zamknął drzwi.

Gosia natomiast położyła głowę na biurku, zamykając oczy. Chciało jej się spać, bolało ją całe ciało, a jej kochany braciszek wylatuje z takimi tematami. Musiała coś z tym zrobić. Postanowiła udać się do specjalisty.

One shot Szczęśliwi


PS. Wybaczcie, że nic nie dodajemy, ale na prawdę ciężko ostatnio z weną, dlatego wrzucam chociaż takie coś. Choć nie powiem, żeby było to zbyt twórcze. Po prostu oddaje mój nastrój. Miłego czytania. 
***
Szczęśliwi
Inspiracją była piosenka "Szczęśliwa" zespołu Ira.
Przypis autora. Niebieski tekst jest to  piosenka, czarny za to są to  przemyślenia narratora.

Nie udało się bywa tak
Patrzenie na Ciebie powoduje ból. Nie wiem czy go zniosę, nic nie wiem.
ktoś inny wszedł pomiędzy nas
Wiesz że zawsze Cię kochałem, pamiętaj…
dwie walizki już stoją w drzwiach
Wiem, że czas już odejść, odpuścić sobie to, co było dla mnie najpiękniejsze.
zamknąłeś w nich kilka dobrych wspólnych lat.
Nigdy ich nie zapomnę, wiedz że zawsze będziesz w moim sercu.

To tylko deszcz nie moje łzy 
Nie przejmuj się, to nie Twoja wina.
naprawdę życzę Ci 
Z całego serca tego pragnę
bądź szczęśliwy
Nawet jeśli mnie przy Tobie nie będzie…
szczęśliwy z nim
Skoro go kochasz pewnie da Ci szczęście.

To tylko deszcz nie żadne łzy
Pozwolę Ci odejść tylko dlatego, że Cię kocham.
naprawdę uwierz mi 
Wierz, bo mnie wiara opuściła, pozostała tylko obezwładniająca umysł i ciało pustka.
bądź szczęśliwy
 Szczęśliwszy niż kiedykolwiek.
szczęśliwy z nim 
Może on da Ci to szczęście, którego ja nie potrafiłem Ci dać.
bądź szczęśliwy
Tylko obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz.

Będzie dłużył się każdy dzień 
Bez Ciebie będzie on wiecznością.
zbyt wielu spraw nie umiem znieść 
Nawet nie wiesz jak mi bez Ciebie będzie trudno.
jeszcze jakiś czas będę sam 
Sam już nie ufam swoim słowom. Wiesz że nikt nie jest w stanie mi Cię zastąpić.
pozbieram się zresztą który to już raz
Będę się starał ze wszystkich sił, żeby nie zepsuć Ci tego, co dla Ciebie ważne.
[…]
Nie pytaj czy na pewno rade sobie dam 
Pozwolę Ci odejść, a jeśli wrócisz przyjmę powrotem z otwartymi ramionami.
pod wycieraczką klucze zostaw
Będą tam na Ciebie czekały, dopóki będę żył…
drogę znasz
W przeciwieństwie do mnie. Zgubiłem się kompletnie…

Sandy