Witajcie :). Dzisiaj chcę wam przedstawić pierwszy rozdział mojego opowiadania yaoi. Powstało ono pewnej nocy, kiedy miałem spać, a pisałem. Wydaję mi się, że jest dosyć interesujące, i że komuś się spodoba. Liczę także na parę komentarzy. A jeżeli chodzi o kolejne rozdziały, to drugi pewnie pojawi się niedługo, a dalej nie wiem jak będzie, zależy od motywacji, od was :).
- Co
się stało?
- Przytul mnie... - prosiłem go o to już
trzeci raz, ale teraz wyjątkowo tego potrzebowałem.
Silne ramiona z nieświadomością niepewnie otoczyły mnie ciepłem i
poczuciem bezpieczeństwa. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Drżałem.
Poczułem przez chwilę, że jest dobrze.
I nagle znowu zacząłem płakać.
- Daniel? - Szepnął mi do ucha, słysząc
mój cichy szloch. - Daniel, nie płacz już.
- Czemu? - Spytałem łamiącym się głosem.
- Ponieważ nie chcę, żebyś płakał.
- Dlaczego?
- Bo... - To pytanie najwyraźniej
zmusiło Patryka do głębszych przemyśleń. - Bo jest mi źle kiedy cierpisz.
Powiedz, czemu płaczesz?
Rozpłakałem się jeszcze bardziej.
- Nie... nie mogę powiedzieć...
- Jak to? Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Tego nie - odsunąłem swoją głowę od
piersi przyjaciela i podniosłem wzrok na jego twarz.
- Możesz - zapewnił mnie, patrząc mi w
oczy.
- To o tobie. - Patrzyłem w te zielone
tęczówki ze strachem.
- O mnie? - zdziwił się.
- Mhm. - pociągnąłem cicho nosem,
opuszczając wzrok, a on podniósł rękę i kciukiem starł kolejną łzę spływającą
po moim policzku. Po ciele przeszedł mi dreszcz. Zaczerwieniłem się.
Przez chwilę jeszcze przesuwał palcem po
mojej skórze, ale w pewnym momencie wstrzymał gwałtownie oddech, trwał w
bezruchu dobrą chwilę, w czasie której starałem się jakoś pozbierać, a potem
nagle szepnął z nutą niepokoju i ekscytacji w głosie:
- Daniel...
I pochylił się, przysuwając swoją twarz ku
mojej. Ciepłe powietrze zdążyło jeszcze musnąć mój nos, zanim usta dotknęły
ust, w głowie zahuczało, a w brzuchu zawirowało.
Nie wiedziałem na początku co robić, ale
kiedy gorący język dotknął moich warg, uchyliłem je. Wsunął się delikatnie i
zaczął nieśmiało badać wnętrze.
Uwierzyłbym, że to sen, gdyby nie targające
mną emocje.
Zatrzymane łzy popłynęły już po raz trzeci,
ale nie rozumiałem, dlaczego. Nie potrafiłem chyba tego ogarnąć, kiedy byłem
tak cudownie całowany. Zastanawiałem się, gdzie on się tego nauczył.
W pewnej sekundzie język Patryka
błyskawicznie owinął się wokół mojego i przyciągnął aż do swoich miękkich ust.
Wtedy też jego ręce przysunęły mnie bliżej.
Po chwili oderwał się ode mnie, pytając:
- Teraz mi powiesz?
- Ale... czy muszę coś mówić?
Uśmiechnął się i pocałował mnie - znowu i
znowu.
*****
Sypał śnieg. A my staliśmy na zimnie,
przyklejeni do siebie. Chciałbym zatrzymać wtedy czas. Byłem przy nim i tylko
to się liczyło, jego zainteresowanie mną cieszyło mnie. Jednak wspaniałe chwile
minęły, a mój najlepszy przyjaciel odsunął się i spojrzał mi nieśmiało w oczy.
Zarumieniłem się, ale odważnie patrzyłem wprost na niego. Zapytał: co teraz?
I nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Ciągle byłem oszołomiony wszystkim, co
zrobiliśmy, co on zrobił. Odkąd się w nim zakochałem, bałem się wyobrazić nasze
zbliżenie. Dlaczego? Myślałem trzeźwo o tym, że nie mam praktycznie żadnych
szans, a on nagle zburzył mur, którym sam odgrodziłem się od niego. Właśnie
dlatego dzisiaj tu staliśmy i rozmawialiśmy, albo chociaż próbowaliśmy -
ponieważ oddaliłem się od niego.
Ale wydarzyło się coś. Coś tak ważnego, iż
poczułem, że moje serce zaczęło bić bardziej żywo. Może jednak...?, pomyślałem.
-
Chyba powinniśmy to wszystko dokładnie przemyśleć - usłyszałem jego ciepły
głos. - Osobno. I gdy już będziemy gotowi, porozmawiamy.
- Tak, masz rację - jego oczy były takie
piękne. Ufałem im, ufałem mu.
- Odprowadzę cię do domu - zaproponował,
a ja nie miałem ochoty odmawiać.
Kiedy znaleźliśmy się pod moim domem,
stanęliśmy za drzewem, ukryci przed jakimikolwiek wścibskimi spojrzeniami. To
co się działo, było tylko nasze. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. W końcu
powiedziałem niechętnie:
- Muszę już iść.
- Jasne - odparł, jakby trochę
zawiedziony. - To... do zobaczenia.
- Na razie - mruknąłem i odwróciłem się
z zamiarem odejścia, ale zostałem delikatnie chwycony za ramię i zwrócony z
powrotem w stronę Daniela, który wyglądał na zaskoczonego własną reakcją.
- Wyglądasz tak uroczo, kiedy jesteś
zamyślony - rzekł i przytulił mnie mocno.
Wtuliłem się w niego, zawstydzony. Jego
słowa były równie miłe co niespodziewane.
Chwilę później puścił mnie i pożegnaliśmy
się jeszcze raz, po czym ruszyliśmy do naszych domów. Uśmiechałem się
delikatnie. Miałem nadzieję... na spełnienie mojego marzenia, bo wydawało mi
się, że od dłuższego czasu żyje właśnie nim.
*****
- W końcu się zjawiłeś - usłyszałem głos
matki. - Czekałam na Ciebie z kolacją.
- Nie jestem głodny - odpowiedziałem,
chcąc zaszyć się w swoim pokoju.
- Daniel! - Stanęła przede mną,
zagradzając mi drogę.
- Tak?
- Coś sie stało? - Zapytała,
przyglądając mi się uważnie.
- Mamo... - niezbyt lubiłem, kiedy
wtrącała się w moje sprawy, ale na większość problemów naprawdę znała skuteczne
rozwiązanie. Jednak to, o co mnie pytała było sprawą, wiążącą się z moją
prywatnością, której ona starała się nigdy nie naruszać.
- Dobrze, rozumiem - chyba zauważyła, że
nie jestem chętny do rozmowy. - Pamiętaj, że ja zawsze jestem i udzielę ci
pomocy we wszystkim, jeśli będziesz tego potrzebował. I dostaniesz podwójną
ilość kanapek do szkoły.
- Wiem o tym - oznajmiłem i poszedłem do
siebie.
*****
Leżałem w ciepłym łóżku i przypomniałem
sobie objęcia Patryka. Niby było tak samo, jednak brakowało tego powodującego
gęsią skórkę oddechu, dłoni powolnie przesuwających się z pleców na biodra i z
powrotem, atmosfery, uczuć. Brakowało jego. Zdałem sobie sprawę, iż nikt i nic
nigdy mi tego odrobinę szalonego blondyna nie zastąpi.
Może wcześniej nie zauważyłem, ale miałem
naprawdę duże szczęście, trafiając zakochaniem w niego. Zaakceptował mnie,
zrozumiał, jak prawdziwy przyjaciel. A może nawet... może odkrył, że i mu
zależy na mnie bardziej niż na największym przyjacielu. Nie chciałem jednak
zmuszać go do niczego, a wiem, że dobroć w jego sercu mogłaby doprowadzić do
poczucia litości wobec mnie, czego nie zniósłbym. To byłaby krzywda dla nas
obu, chociaż on pewnie by tego nie zauważył. Wystraszyłem się tego i już o
niczym innym aż do zaśnięcia nie mogłem myśleć.
*****
Patryk otworzył drzwi i wsunął swoją głowę
do pokoju siostry. Gosia miała już osiemnaście lat i była dwa lata starsza od
niego, dlatego też uważał, że może zwracać się do niej z niektórymi problemami.
Jednak tym razem postanowił ująć sprawę ogólnie, nie udostępniając
niepotrzebnych informacji.
Dziewczyna jak zwykle siedziała przed
komputerem. Była największym maniakiem komputerowym, jakiego w życiu widział.
Nie mogła się oderwać od ekranu.
- Cześć - przywitał ją.
Odwróciła głowę ku niemu z przerażeniem. Kiedy
zauważyła, że to nikt niebezpieczny, powiedziała z ulgą:
- A, to ty. No, co tam?
Jej głos zabrzmiał sztucznie beztrosko.
- Kogo się tak boisz? - zapytał jej
gość.
- E tam - machnęła ręką, odwracając
wzrok. - To nic takiego. Po prostu... wróciłam późno do domu i myślę, że mama
mnie zauważyła.
- Ahaa. Słuchaj, mam pytanie.
- Tak? - Zainteresowana, ponownie na
niego spojrzała.
- Znasz może... jakiegoś geja?
Gośka prawie spadła z krzesła, kiedy to
usłyszała.
- Eee... ale o co chodzi? - zrobiła się
dziwnie czerwona na twarzy.
- No, ja tak tylko pytam...
- Jasne, że, uhm, ktoś tam się znajdzie.
- I ci ty o nich myślisz?
- W sensie że o gejach? - zapytała,
jakby nadal nie wierząc w podjęty przez młodszego brata temat.
Nie czekając na odpowiedź, zrobiła głęboko
wdech i powiedziała:
- Więc ja myślę przede wszystkim, że to
też ludzie i należy ich szanować tak, jak innych. Ich prawa nie zmieniły się
poprzez ich orientację. Zresztą, nie mają na to wpływu, bo albo się jest homo,
albo nie.
- Aha. Dobra, dzięki. - Mruknął Patryk,
którego już zaczęły pochłaniać kolejne warstwy myśli.
Wycofał się z pokoju i cicho zamknął drzwi.
Gosia natomiast położyła głowę na biurku,
zamykając oczy. Chciało jej się spać, bolało ją całe ciało, a jej kochany
braciszek wylatuje z takimi tematami. Musiała coś z tym zrobić. Postanowiła
udać się do specjalisty.
Fajne, ale bardzo chaotyczne. Najpierw jedna scenka, potem zaraz druga. Nie mogę się połapać o co chodzi. Czy to cały czas ten sam dzień, wieczór, kiedy był ten pierwszy pocałunek. Bo jak Daniel leży w pokoju sam, to ma takie myśli, że odnoszę wrażenie, jakby już minęło trochę dni, a oni byli razem i się rozstali. ale czym więcej będziesz pisać, tym będziesz wiedział jak to robić i będzie coraz lepiej. ^^
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję, że właśnie tak będzie :).
UsuńFajnie się zaczyna, akcja się rozkręca i może z tego wyjść coś fajnego. Zgadzam się z Luaną, zbyt chaotyczne. Musisz dokładniej opisywać sytuację i czas jaki minął. Lecę na skrzydłach czytać drugi rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chaotyczne... Przesłodzone... Wyrazy się powtarzają...
OdpowiedzUsuńKIJ Z TYM, LECĘ CZYTAĆ DALEJ!!! <3
weeny ;)